6 miesięcy w podróży
Czas płynie zbyt szybko. Trudno uwierzyć, że jesteśmy w ciągłym ruchu od 6 miesięcy. A z drugiej strony ilość wrażeń sprawia, że wydaje nam się, że wyjechaliśmy 5 lat temu.
Dni wypełnione były do granic możliwości przez pierwsze 5 miesięcy. Teraz już nie. Po 3 miesiącach zwolniliśmy, potem znowu przyspieszyliśmy i ten ciągły pulsacyjny rytm utrzymywał się jakiś czas. Po 6 miesiącach rytm się wyrównał. Zamiast podróżować, żyjemy w podróży. Nie mamy poczucia straty czasu ani niedosytu wrażeń i wbrew pozorom coraz częściej okazuje się, że wcale nie trzeba ich szukać. Każdy zwykły dzień dostarcza ich bardzo wiele. Czasami nawet wyjście do sklepu. Są dni, gdy śniadania trwają 2 godziny, a dzień mimo wszystko nie ucieka. Nie zauważyliśmy nawet, kiedy przestaliśmy walczyć z czasem. I właśnie wtedy go przybyło.
Chyba znaleźliśmy knyf na zwolnienie tej szalonej machiny 🙂