Do Cafayate na wino, lody i Quebradę de las Conchas

Do Cafayate na wino, lody i Quebradę de las Conchas

Z Salty do Cafayate jechaliśmy 4 godziny. To jedna z piękniejszych tras w kraju, prowadzi przez Quebradę de las Conchas. Nie wiedząc jeszcze, czy to w ogóle będzie możliwe, postanowiliśmy wrócić tam jutro na rowerach.

Cafayate jest bardzo malowniczym turystycznym miasteczkiem, z mnóstwem winnic i Andami w tle.

Zatrzymaliśmy się tam w hostelu Backpackers, zamówionym jeszcze w Salcie.

I było to pierwsze miejsce, które średnio wspominamy. Najpierw właścicielka zaproponowała nam nieuczciwie niską wymianę amerykańskiej waluty, mówiąc, że w mieście kantoru brak (co nie było prawdą), a później, nocą, komary z Cafayate cięły jak szalone. Francusko-kolumbijska para, która szybko opuściła to miejsce, dostała na pożegnanie od pracownika hostelu piosenkę z dedykacją:

My postanowiliśmy zostać. Nazajutrz mieliśmy w hostelu odebrać rowery, przygotowane na przejażdżkę po Quebradzie de las Conchas. Nic takiego nie nastąpiło. Po 3 godzinach oczekiwania, ok. 11:30, okazało się, że rowery są niezdatne do jazdy.

Ostatecznie przejechaliśmy 50 km autobusem i przeszliśmy 20 km pieszo w stronę Cafayate. Choć szliśmy w momencie najsilniejszego nasłonecznienia i było bardzo gorąco, był to jeden z przyjemniejszych spacerów w życiu 🙂

Backpackers nie przesłonił nam całkowicie zalet Cafayate. Spotkaliśmy w hostelu kilka fajnych osób i spędziliśmy noc rozmawiając do rana z grupą Argentyńczyków z Buenos Aires, degustowaliśmy wina z winnic (najbardziej przypadła nam do gustu Bodega Dominga) i jedyne w swoim rodzaju wino Torrontes, produkowane tylko w Cafayate. Nawet człowiek z Wysp Wielkanocnych, pracownik Backpackers, próbował się nieco zrehabilitować i zaprosił nas do wspólnej biesiady. No i Quebrada! Przepiękne miejsce, każdy zakręt odkrywa nowe formacje skalne (Amfiteatr, Garganta del Diablo, Ventanas).

A w tych niezwykłych krajobrazach kryją się nietypowe dla nas żywe istosty: żmije, stada zielonych papug, dziekie osły, lamy i pancerniki.

Cafayate to też pyszne lody o smaku wina. Lody Torrontes to właściwie zamrożone wino, bardzo dobre i bardzo mocne, po jednej gałce w upalny dzień lekko kręci się w głowie.

Lody Malbec to już bardziej smak niż autentycznie wino.

Po nieprzespanej, przegadanej z Argentyńczykami nocy wstaliśmy o 5 rano, by złapać autobus do Tucuman i padliśmy w autobusie jak nieżywi. Na szczęście obudziliśmy sie w porę, by zobaczyć Taffi de Valle - przepiękną dolinę, ciągnącą się przez 30 km przed samym Tucuman.

San Miguel de Tucuman powitał nas osłabiającym upałem. Powietrze stało i każdy ruch odbierał oddech. Po zakupie wieczornych biletów do Mendozy poszliśmy z plecakami na spacer po mieście. Między 12:30 a 16:30 Tucuman - najgorętsze miasto w Argentynie - zamiera. Wszystko jest zamknięte i dzięki temu miasto staje się przyjemnie puste. Ale ten upał... Bezlitosne słońce i wilgotność pozbawiły nas sił. Po spacerze zalegliśmy w parku, a godzinę przed odjazdem autobusu spędziliśmy w klimatyzowanej przydworcowej przestrzeni handlowej, mimo zgiełku.

Przed nami nocna podróż, a potem już tylko Mendoza 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.