DZIEŃ 17 – Z Iquitos do Santa Rosa (Peru)
Po powrocie z dżungli zabawiliśmy w Iquitos kolejne 2 dni. Zrobiliśmy pranie i próbowaliśmy zabezpieczyć wszystkie filmy i zdjęcia, ale internet w dziad(k)owym hostelu zawodził. Przenieśliśmy się do innego lokum, ale tam też nie dawał rady. Wróciliśmy więc do dziadka i postanowiliśmy skorzystać z kafejki internetowej El Cyber. Była przestrzenna, miała porządnie działające wi-fi i sprawne komputery. Mogliśmy pracować na dwóch sprzętach, co od czasu utraty telefonu nam się nie zdarzyło.
Trzeciego dnia, we wtorek, gdy prawie kończyliśmy publikować wpis o Iquitos i zgraliśmy wszystkie zdjęcia i filmy z obu urządzeń, poszliśmy do portu zapytać o łódkę cargo. Myśleliśmy o jutrze, ale okazało się, że jedna z łódek odjeżdża dziś o 19:00, jest tańsza niż nam powiedziano, bardzo przestrzenna, a kapitan jest całkiem do rzeczy. Postanowiliśmy przyspieszyć i popłynąć tego samego dnia. Dokończyliśmy prace na kompie, wymieniliśmy pieniądze, kupiliśmy zapasy i jakoś tak niespodziewanie szybko i sprawnie pożegnaliśmy się z Iquitos. Gdy około 17:00 dotarliśmy na barkę, na ostatnim piętrze przy słupku znaleźliśmy jeszcze dogodne miejsca na hamaki, mogliśmy wisieć koło siebie i przypiąć bezpiecznie bagaże. Mieliśmy szczęście - po godzinie pokład się bardzo zagęścił. Kupiliśmy przekąski, a w cenie biletu były 3 posiłki. Ale nawet bez tego nie zginęlibyśmy z głodu. Pokładowi sprzedawcy mieli wszelkie specjały, a także owoce, latarki, ładowarki, baterie słoneczne, hamaki, sprzęt grający... Noc upłynęła bardzo przyjemnie. Delikatnie bujające się hamaki szybko ukołysały nas do snu i nic nas w nocy ani razu nie zbudziło. Przy takiej ilości osób uznaliśmy to za cud!