DZIEŃ 24, 25 – Drugi odcinek brazylijskiej Amazonki, czyli z Manaus do Santarem (Brazylia)
A jednak nie wszystkie brazylijskie łódki dostarczają niezmąconej przyjemności relaksu. Na tej, choć była przestrzenna, czuliśmy się znacznie gorzej niż na poprzedniej. Było głośno i zdarzały się nieoczekiwane zwroty akcji, jak np. utknięcie na amazońskiej mieliźnie i 4-godziny postój w oczekiwaniu na statek, który przez kolejne 4 godziny wypychał nas z płycizny. Z powodu przedłużającej się podróży musieliśmy zorganizować akcję przesunięcia rezerwacji, a nie mając telefonów nie było to wcale łatwe. Na szczęście Patro w takich sytuacjach jest niekwestionowanym mistrzem świata. Udało się skorzystać z cudzego internetu i mimo problemów z zasięgiem przesunąć rezerwację bezkosztowo.
Minusem rejsu był też brak bufetu i kiepskie (i drogie) żarcie w sklepiku. Codziennie o 5:00, 13:00 i 17:00 wbiegało na nasz poziom dziecko, dzwoniło świdrującym w uszach dzwonkiem, robiło trzy głośne okrążenia i znikało w sklepiku. Oznaczało to, że kurczaka podgrzano.
Wylądowaliśmy w porcie Santarem o 4:00 rano, poczekaliśmy 1,5 h na słońce i ruszyliśmy w stronę autobusów miejskich, zostawiając taksówki (które za odcinek 4km żądały 40 reali!) daleko za sobą.