DZIEŃ 28, 29, 30 – Ostatni odcinek Amazonki, czyli z Santarem do Belem (Brazylia)

DZIEŃ 28, 29, 30 – Ostatni odcinek Amazonki, czyli z Santarem do Belem (Brazylia)

Podstępny brazylijski dziadek, który sprzedawał bilety w jednej z portowych budek, chcąc nakłonić nas na zakup biletu, wprowadził nas w błąd. Łódki do Belem nie odpływały stąd, a z portu oddalonego o pół godziny spaceru od centrum. Nasze plecaki i walizka są coraz cięższe, nie kwalifikujemy się już nawet na mototaxi (które w Brazylii nie mają nic wspólnego z tuk-tukami - żadnego miejsca na bagaż, po prostu siedzenie za kierowcą), a autobusy w okolicę portu nie kursowały... Musieliśmy wziąć taksówkę. Ale nie było po co się spieszyć. Łódź zaplanowana na 12:00 odpłynęła grubo po 16:00.

Ta podróż była inna niż wszystkie: mieliśmy sporo miejsca, było dość cicho, chłodno (tak, że w nocy byliśmy ukryci w śpiworach po czubki głów), często padało i bujało mocniej niż zwykle. Deszcz wdzierał się na pokład i musieliśmy umiejscowić bagaże na paletach. Brzegi rzeki były gęściej zamieszkane, mijaliśmy ludzi poruszających się kajakami od domu do domu, małe dzieci, 5-6 letnie, same operujące łódkami. Pierwszy raz zobaczyliśmy wykarczowane brzegi rzeki, które bardziej przypominały łąki niż las deszczowy.

Na tej łódce Patryk spotkał też swoją fankę - starszą panią, która od rana do wieczora sączyła w barze sklepikowym piwko i za każdym razem gdy przechodził, przesyłała mu słodkie całuski.

Do Belem wpłynęliśmy po 2 dniach i 2 nocach. Miasto z daleka wyglądało jak nowoczesna metropolia, co bardzo szybko zweryfikowaliśmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.